ODCINEK 45. Znamiona dawnej władzy gminnej – część 5

Ligota. Fragment mapy sztabowej z lat 1914-1916

Jeżeli więc nawet wieś poprzednio posiadała godło, pamięci o nim nie było komu przechować. Z
tego powodu podobno nie tak łatwo poszło tu z ustaleniem godła. Przynajmniej tak by wynikało
z opowieści, którą w latach dziecięcych usłyszałem od babci mego druha – „Mamuśki” Agnieszki
– żony ligockiego gospodarza Michała Juchy. Według niej, zebrani w karczmie ligociorze długo
nad tym radzili. Książęcy gajowy proponował wizerunek dzika. Ale zebranym nie w smak była
„dziko świnia”. Kontrowali, że przecież dziki w lesie siedzą, a nie we wsi. Poza tym byłoby
„niepieknie mieć świnia za godło. Co sie o nos bydom ludzie godali”?
Prócz żyjących z uprawy roli zagrodników, we wsi mieszkało też kilku takich, którzy dodatkowo
trudnili się rzemiosłem – między innymi przynajmniej dwu kowali i kołodziej. Ci byliby radzi w
godle widzieć coś związanego z wykonywanym przez siebie zawodem. Oczywiście rolnikom
najbardziej by odpowiadał wizerunek pługa bądź kosy i grabi. Kowale optowali za młotem lub
kowadłem. Kołodziej usiłował wszystkich pogodzić drewnianym kołem, które przecież każdemu
kojarzy się z niezbędnym w gospodarstwie wozem; mogące także zaspokoić ambicje kowali,
jako że przecież okuwają je żelazną obręczą. Kontrpropozycją kowali była podkowa – rzecz do
przyjęcia nie tylko przez rolniczą większość a i nawet kołodzieja, których wozy ciągną konie
podkute podkowami. Jednak i ta propozycja nie została zaakceptowana. Dyskusja byłaby długo
jeszcze trwała, gdyby nie propozycja jednego z kmiotków siedzącego na wprost okna, za
którym ciągnęły się zagony karczmarzowego pola, opadającego ku dolince potoku
ograniczającego rolę od południowej strony. (Znając lokalizację dawnej karczmy, jeszcze i
dzisiaj można zlokalizować to miejsce, chociaż po polu i wschodniej odnodze „Kokotka” nie
pozostało już nawet śladu). Na jej skarpie rosło kilka dębów. Obok jednego z nich tkwił gąsior
karczmarza czuwający nad bezpieczeństwem swego stadka, bobrującego w potoku płynącym
dnem płytkiego jaru. Właśnie rozpostarł skrzydła.

Jan i Stanisław Witaszek

Tekst pochodzi z biuletynu „Coolturniak” wydawanego przez MDK „Ligota”.

Skip to content