ODCINEK 64. Spacer po przedwojennych Panewnikach – cz. 4

Foto. Zespół Mandolinistów Ligockich. Fot. Ludwik Pyka. Lata 20. XX w. Ze zbioru
rodziny Pyków.

Wspomnienia pani Krystyny Koczy

Chciałabym powrócić myślami do lat dzieciństwa spędzonych w Panewnikach. Pomimo
że trwały one krótko, bo tylko trzy lata, ale w mojej pamięci lata te były najpiękniejsze. Gdy tylko
zaczęła się wiosna, potem lato i jesień i sprzyjała ku temu pogoda, w każdą niedzielę od
godziny piątej już „wystrojona” siedziałam na słupku przy płocie i czekałam na wycieczki
maszerujące przez lasy z okolic Kochłowic, obok gospodarstwa państwa Szojdów i naszego
białego domu na wzgórzu. Wycieczki spieszyły na mszę poranną do klasztoru O.O.
Franciszkanów w Panewnikach.

Za naszym domem skręcały w lewo przez łąki pełne kwiatów. Maszerowały wzdłuż
rzeki Kłodnicy mijając z lewej strony „górę” zwaną Kryminówką” a z prawej żywe źródełko.
Piękne były grupy wycieczkowe i bardzo kolorowe. Na czele szli gitarzyści i mandoliniści,
przygrywając do marszu. Instrumenty były przystrojone kolorowymi wstążkami a za nimi kwiat
młodzieży pełen życia. Co niektórzy szli boso, niosąc na kijach zawieszone buty. Dochodząc do
„źródełka” odświeżali się w nim, zakładali buty i dalej ze śpiewem ruszali na mszę świętą. Po
mszy świętej grupy rozchodziły się po okolicy, zatrzymując się u Pani Neumanowej, na łąkach
lub w lesie. To było cudowne widowisko. Wszyscy śpiewali, a śmiechom nie było końca.
Czasami w drodze powrotnej, jeśli była późna pora, prosili u nas o nocleg. Wtedy matka moja
otwierała duży strych. Tam rozkładano siano i po cichutku uczestnicy wycieczki kładli się do
snu. Najważniejszym dla mnie był moment, kiedy moja matka rano robiła dla nich w dzbankach
kawę i częstowała chlebem z masłem, a ja to wszystko z dumą zanosiłam miłym gościom.
Nasyceni, odświeżeni i wyspani dziękowali za gościnę. O zapłacie nigdy nie było mowy wg
starej maksymy „gość w dom – Bóg w dom”.

Zanotował Dariusz Demarczyk.
Materiał pochodzi z monografii
„Zarys dziejów Ligoty i Panewnik od zarania do czasów współczesnych” (red. Grzegorz Płonka).

Skip to content